KLARA- (NIE) ZWYKŁA DZIEWCZYNA

Rozdział 6

Przyjęli go. Stwierdzili, że potrzebna jest natychmiastowa operacja. Złamane żebro może przebić płuco. Usiadłam na krześle przed blokiem operacyjnym. Byłam masakrycznie przestraszona. Wszystko pójdzie dobrze, pocieszałam się.
-Wszystko będzie dobrze- pielęgniarka podała mi wodę.
Ona też tak myślała. Usiadłam na tym stołku po turecku. Nie umiałam powstrzymać drgania rąk. Popijałam delikatnie wodę. Nic nie pomagało. Czas biegł, biegł, a nikt nie wychodził. Półtorej godziny poświęcone na operację minęło. To nie był dobry znak.
Po kolejnym pół godziny wyszedł lekarz.
-Operacja przebiegła z lekkimi komplikacjami, lecz tata jest silny -uśmiechnął się- Proszę, idź do domu, prześpij się, przyjdziesz rano. Nie możesz tu zostać.
-Ale jeżeli…
-Zostaw swój numer telefonu, ale nawet tak nie myśl. Wszystko jest dobrze.
Usiadłam jeszcze na chwilę. Wyjęłam z torebki fioletowy w czarne paski notes. Drżącą ręką napisałam numer. Zostawiłam go u młodej i bardzo ładnej pielęgniarki z uśmiechem jak banan. Wsiadłam do samochodu. Usiadłam za kierownicą, odetchnęłam. Włączyłam radio, „Do I wanna know”. Odpaliłam silnik, łożysko lekko za zgrzytało.
Dojechałam pod dom. Było koło 23. Stanęłam Land Roverem w garażu. Chciałam wysiąść, ale nogi mi nie pozwalały. Jak znak ostrzegawczy. Wysiadłam mimo wszystko. Poszłam do barku, ale nie po alkohol, po coś słodkiego. Wyjęłam czekoladę, niby nie po alkohol, lecz nalałam sobie kieliszek białego wina. Wypiłam go jednym tchem. Weszłam cicho, jakby skradając się na górę, tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia. Wzięłam prysznic, lekki, zimny, taki jak po bieganiu. Ubrałam cienką piżamę. Położyłam się do łóżka. Zasnęłam bardzo szybko.
Około 4 nad ranem obudził mnie telefon ze szpitala, że mam natychmiast przyjechać. Spięłam włosy w kucyk, ubrałam byle co. Jakieś jeansy i koszulkę, trampki. Bez żadnego makijażu wybiegłam z domu do garażu. Wyjechałam z piskiem opon. Normalna droga zajmuje pół godziny, a ja dojechałam w kwadrans.
Pielęgniarka pozwoliła mi wejść do sali, w której leżał tata.
-Tato!
-Córeczko, nic się nie martw… Wiem, że dasz sobie rade, zawsze dawałaś, nawet po śmierci mamy.  –Chwycił mnie za rękę.
-Nawet tak nie mów!
-Kocham Cię- ucałował moją rękę
-Ja ciebie też.
-Idę spotkać się z mamą, żeg…
-Nie!!! Ratujcie go!- krzyczałam, ale nikt nie zareagował.
Wiedział, że umiera… Nie! Nie dam sobie rady. Ja?!

Chciałbym powiedzieć ci
Opisać cały ból
Przypomnieć wielkość chwil
Używać małych słów
Z każdym paznokciem twoim 
przywoływałem śmiech
Nie mogłem krzyczeć już
Omdlenie darem jest

Dalej, dalej, dalej, dalej…

Szarość tak dumnie brzmi
Warta każdego dnia
By stanąć obok nich
Ratować ulic gwar
Dobrze pamiętam plan
Choć tak odległy jest
Czy to że sił mi brak
Zwiastuje koniec nas?

Nie martw się proszę
Wszystko skończy się
Prędzej i mocniej
Odwaga zabija mnieDawid Podsiadło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz